Everybody needs somebody, czyli blues, ciemne okulary i misja od Boga. 10
"Blues Brothers" jest filmem legendarnym, kultowym. Dla kolejnych pokoleń jest objawieniem, ponieważ teraz nie robi się takich filmów. Tak lekkich, a zarazem ambitnych. Rozrywka najwyższej klasy. Obraz, który po napisach końcowych, chce się oglądać jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze raz...
Film zaczyna się normalnie. Jake wychodzi z więzienia. Przed bramą czeka już na niego jego brat, Elwood. Razem jadą odwiedzić swój stary sierociniec. Kiedy dowiadują się, że jest on zadłużony, Elwood postanawia zdobyć pieniądze. Jake podchodzi do tego sceptycznie i z niechęcią. Dopiero znak od Boga sprawi, że Jake uwierzy, że mają misję od Najwyższego. Postawiają złożyć do kupy dawny zespół i zagrać koncert, a pieniądze z niego przeznaczyć na sierociniec. Oczywiście nic nie będzie szło po ich myśli, ponieważ poluje na nich policja, zespół country, była narzeczona Jake'a i... naziści z Ilinois.
Tak mniej więcej przedstawia się fabuła. Kiedy czyta się jakikolwiek opis do tego filmu, wydaje się, że to jakiś żart, ale to tylko pozory. Scenariusz, który stworzyli Dan Aykroyd i John Landis, jest pełen absurdów i niemożliwości, ale całkowicie przemyślany. Dobrym przykładem jest styl braci. Ubrani w czarne garnitury, kapelusze i obowiązkowe, ciemne okulary, tworzą postacie oryginalne i niecodzienne, jakby z innej epoki, za którą tak tęsknią, i której są wierni.
Ważnym składnikiem filmu jest muzyka, która odgrywa w nim ważną rolę. Niemal tak ważną jak aktorzy. Chicago to miasto gdzie może śpiewać i tańczyć każdy i wszędzie. Poczynając od kościoła i ulicy, przez sklep muzyczny i restaurację, na sali koncertowej i stołówce więziennej kończąc. W "Blues Brothers" zaśpiewały i wystąpiły takie znakomitości jak Ray Charles, Aretha Franklin czy James Brown, wnosząc do filmu swój unikalny styl i energię.
Energia. To dobre słowo na opis tego filmu. Energia rozsadza cały obraz. Pobudza i dodaje sił. Jest czystą dawką optymizmu i rozrywki, której ludzie potrzebują. Świetne zdjęcia i choreografia oraz niezapomniany aktorski duet John Belushi-Dan Aykroyd, gwarantują niezapomnianą zabawę. W "Blues Brothers" każdy znajdzie coś dla siebie: pościgi, miłość, muzykę, nadzieję, spełnienie i radość.
To prawda, że film jest pełen zaprzeczeń i nieścisłości, ale przecież nie o to tutaj chodzi. Najważniejsza jest dobra i inteligentna zabawa, a "Blues Brothers" napewno ją gwarantują. Nie każdy film może być inteligentny i zgłebiać ludzką psychikę, czy zachowania. Nie każdy obraz musi być ambitny, w czystym tego słowa znaczeniu.
Jeśli ktoś jeszcze nie widział tego filmu, to powinien natychmiast coś z tym zrobić. Ludzie, którzy nie znają "Blues Brothers" tracą bardzo wiele. Myślę, że na dzisiejsze szare życie, potrzebny jest promień radości i powiew optymizmu, który niesie ze sobą ten obraz. Polecam wszystkim bez wyjątku. I pamiętajcie: "Everybody needs somebody"!
Teraz już wiem czemu to klasyk! Ci to mają szczęście w nieszczęściu, ja pierdykam xD Obsada i soundtrack to miód na moje oczy i uszy 😎🎶